Zegarek za 48 tys., kolacja na wyspie greckiej - za co płaciło się kartami służbowymi [audio]
- Wyegzekwujemy wszystkie środki, które uważamy że były środkami niezasadnymi, nieuzasadnionymi. Część została wpłacona. Część osób już uregulowała. W tej chwili te największe prawie 1,2 mln zł to dotyczy sześciu osób - czterech członków byłego zarządu i dwóch osób na wysokich stanowiskach mówił Wojciech Wardacki prezes Grupy Azoty Police w trakcie briefingu prasowego.
Raport dotyczący kart służbowych został przeprowadzony jeszcze za poprzedniego prezesa. W czerwcu 2015 r. raport komórki audytu wewnętrznego trafił na biurko K. Jałosińskiego. Jak wspomniał obecny prezes Wojciech Wardacki - ten dokument nie nabrał dalszej mocy prawnej - został schowany. Dopiero w kwietniu tego roku obecny zarząd podjął decyzję o weryfikacji tego dokumentu jak również o rozszerzeniu tej kontroli o byłych członków zarządu. Przeprowadzono dokładną analizę wszystkich wydatków. Osoby zainteresowane mogły przedstawiać swoje wyjaśnienia, odnieść się do każdego wydatku, do każdego dokumentu, który został przedstawiony. To było około 10 tys. faktur.
- Na prawie sto kart służbowych, które były wydane większość pracowników prawidłowo korzystała z kart. Zastrzeżenia dotyczyły gdzieś około jednej czwartej. Były to różne zastrzeżenia gdzie trudno było przypisać okreslony wydatek do wydatków służbowych. Były zastrzeżenia na poziomie 100, 200 zł i były poważniejsze. W ciągu trzech lat wydatkowano na karty służbowe przeszło 4,5 mln zł. Rekordzista wydał w ciągu trzech lat prawie 1,2 mln zł - w ubiegłym roku 470 tys., przez pierwsze 3 miesiące tego roku 100 tys. zł. - mówił W. Wardacki. - Wyjaśnienia były szokujące również w tym pierwotnym raporcie gdzie uzasadniając wydatki kupowania butów, męskich, damskich, dziecięcych (rekordzista w miesiącu kupił siedem par) - było to uzasadnienie że się pytał kontrahentów co chcą - oni wyrażali chęć i ochotę nabywania butów i te buty kupował. Płyty DVD dla dzieci, gry, cygara, wabiki na jelenie, skarpetki,akcesoria do czyszczenia butów, różne artykuły spożywcze. Rozmowy biznesowe z klientami przy autostradzie w Pizza Hut za 20 zł. Różne przypadki miały miejsce ale najdziwniejsze były tłumaczenia. Jedna z osób wyjaśniając określony wydatek służbowy w trakcie urlopu - uzasadniała że musiała wydać w restauracji na wyspie greckiej 300 zł ponieważ spotkała na plaży Greka polskiego pochodzenia i chciała go zainteresować współpracą - rozmowa była owocna - zakończyła się niepowodzeniem.
Wojciech Wardacki jak twierdzi w swojej praktyce nie spotkał się z takim poczuciem bezkarności wąskiego grona osób i tłumaczeniami, które trudno zaakceptować i ze spokojem czytać.
- Robiły to osoby, które tu są od lat zatrudnione. Tu nie było żadnego polowania na czarownice. Ten raport i ten dokument był przygotowany wcześniej. My tylko go uzyskaliśmy i zgodnie z obowiązkami członków zarządu nałożonymi na nas - obowiązek działania w interesie akcjonariuszy musieliśmy takie czynności podjąć mimo iż powiem iż były to czynności dla nas bardzo nieprzyjemne i wręcz upokarzające ponieważ wolelibyśmy mówić o wielkich osiągnięciach większości pracowników Grupy Azoty Zakłady Chemiczne Police SA bo mamy o czym mówić - stwierdził prezes Grupy Azoty Police W. Wardacki.
POZOSTAŁE ARTYKUŁY
« poprzednia | następna » |
---|