Mamy pietra…
Na początku wszystko to wyglądało jak odległe niemożliwe do zrealizowania marzenie. Teraz z dnia na dzień nabiera kształtów coraz wyraźniejszych – stało się wręcz namacalne… To się po prostu dzieje…
Ostatnio, gdy miałem okazję na spokojnie wieczorem wreszcie posiedzieć i pogadać z Arturem, pomiędzy codziennymi obowiązkami, gdy udało się na kilka godzin zatrzymać w tej gonitwie, padło zdanie, które kołatało się od samego początku, a więc od lutego 2015… A teraz dopiero zostało wypowiedziane przez nas dwóch głośno i po męsku: „Chyba mam trochę pietra…”
Tak, wbrew temu wszystkiemu, co słyszeliśmy od różnych ludzi na temat Mont Blanc, że to góra prosta, łatwa i przyjemna – mamy pietra. Bo od ludzi bardziej od nas doświadczonych słyszeliśmy, że wcale tak nie jest, że to szczyt (dla takich amatorów, jak my) dość wymagający i kapryśny.
Tak, mamy pietra – piszę o tym oficjalnie. Ale ten nasz „pietr” wynika nie z braku wiary we własne umiejętności czy możliwości, ale raczej z tego, że w górach przeżyliśmy parę rzeczy, o które drugi raz nie chcielibyśmy się otrzeć, a nie były to wcale Alpy, ale góry o wiele niższe i o wiele prostsze... Wynika też z szacunku i pokory, jaki do wszelkich gór czujemy. Wynika ze świadomości, że nie ma szczytów bezpiecznych – wie o tym ten, kto w takich sytuacjach się znalazł. Wie ten, kto bezradnie i z sercem na ramieniu krążył w zimowym mleku na kopule Grzesia; kto w panice (nie widząc własnych stóp, tonących we mgle) schodził z Jarząbczego Wierchu, nie wiedząc, czy jego stopa stanie na skale, czy wyląduje w pustce; kto wycofał się ze łzami w oczach w drodze na Szpiglasową Przełęcz, bo ugrzązł w śniegu nie do przebrnięcia…
Ktoś, kto czyta wymienione przeze mnie nazwy i związane z nimi prawdziwe historie, a mniej więcej orientuje się w topografii Tatr, zapewne uśmiecha się z przekąsem: „Przecież to spacerowe szlaki”. Ale ktoś, kto bywał w górach w różnych warunkach, wie, że i Turbacz bywa zabójczy…
Dość wspomnieć pamięć Olgi Witczak i Jakuba Wancława – młodych silnych 21-latków, którzy zmarli jesienią 2009 roku z wyziębienia i wycieńczenia, będąc zaledwie 400 metrów od schroniska w… Dolinie Pięciu Stawów Polskich, a przecież to „spacerowy szlak”…
Dlatego mamy pietra – zdrowego, ale mobilizującego pietra…
Zbigniew Wojciechowicz
« poprzednia | następna » |
---|