Durmitor – góry inne, niż inne
„Durmitor – jedno z wyższych pasm Gór Dynarskich, położone w Czarnogórze, pomiędzy dolinami źródłowych potoków Driny: Pivy na południowym zachodzie i Tary na północnym wschodzie; najwyższy szczyt Bobotov Kuk, 2522 m; silnie rozczłonkowany, na stokach żłobki i inne formy krasowe; ślady zlodowacenia plejstoceńskiego; lasy iglaste i mieszane; na wysokości 1450 m n.p.m. miasto Žabljak (najwyżej położone w Czarnogórze); Park Narodowy Durmitor (od 1952, powierzchnia 33 tys. hektarów). Wyraz Durmitor wywodzi się najprawdopodobniej z języków wschodnioromańskich i oznacza tyle, co Śpiący (por.dormitorium). Według innej koncepcji, nazwa gór pochodzi od celtyckiego wyrażenia tłumaczonego na Rzeka płynąca z gór.”
Tyle wszechwiedząca Wikipedia.
Miałem całkiem niedawno okazję i przyjemność odwiedzić to miejsce i spędzić kilka dni na tamtejszych górskich szlakach. Tekst ten nie będzie przewodnikiem ani poradnikiem, bo trudno na coś takiego się porywać po jednych odwiedzinach. Raczej chcę podzielić się swoimi wrażeniami z pobytu w Durmitorze.
Żeby unaocznić, jak wygląda pasmo Durmitoru, najlepiej porównać je do Tatr – kto wędrował po Tatrach, może mieć mniej więcej wyobrażenie dotyczące tych czarnogórskich gór. Jednakże – o szczegółach niech wypowiadają się geolodzy – Durmitor zbudowany jest w większości ze skał wapiennych, co sprzyja erozji. Z jednej strony więc formacje skalne mają często dość fantazyjne kształty, z drugiej zaś teren jest bardzo piarżysty i przesycony licznymi gołoborzami. Miałem nieprzyjemność przekonać się na własnej skórze i kościach, jak męczące i niebezpieczne jest kilkugodzinne schodzenie po piargu. Na szczęście moje skoziołkowanie kilkunastu metrów w dół żlebu skończyło się na ogólnych potłuczeniach i paru siniakach, ale do przyjemnych ów lot nie należał.
Dużym mankamentem w pasmie Durmitoru jest brak wody – rzadkie jak sitko skały nie potrafią jej zatrzymać. Nie ma więc, jak w naszych Tatrach, możliwości zaczerpnięcia świeżej wody na szlaku – cały zapas trzeba dźwigać na plecach. A w ponad 30-stopniowym upale, jaki towarzyszył mi w tych dniach oraz dość długich szlakach, do bagażu zmuszony byłem dokładać dodatkowe kilka kilogramów wody. Można by oczywiście zajść do jakiegoś schroniska i kupić ją za te kilka Euro. Można by, gdyby takowe schroniska w Durmitorze istniały… Niestety, pod tym względem góry te różnią się od Tatr bardzo. To kolejna niedogodność.
Inną – dla polskich turystów – rzeczą niepojętą jest na pewno oznaczanie szlaków, gdyż wszystkie szlaki w Durmitorze mają… kolor czerwony. Łatwo więc wytłumaczyć drogę: „Pójdziesz czerwonym, potem, jak się skrzyżuje z czerwonym, skręcisz w czerwony, aż dojdziesz do czerwonego. Wtedy udaj się do kolejnego skrzyżowania z czerwonym szlakiem…” Trudniej natomiast trafić do celu. Bez mapy chyba obawiałbym się na te szlaki wyruszać. Poza tym rzadko można spotkać czasy przejść – Czarnogórcy najczęściej podają odległość do celu, co w górach jest raczej informacją mało przydatną.
Tatrzańscy turyści zdziwieni też mogą być dwiema rzeczami, do których przyzwyczaili nas przygotowujący szlaki w Polsce. Nasze szlaki są w mniejszym bądź większym stopniu przygotowane tak, by ułatwić po nich wędrówkę. Najczęściej ścieżki wykładane są płaskimi w miarę kamieniami bądź z tychże kamieni układane jest coś na kształt schodów. W Durmitorze ograniczono się tylko do oznaczenia szlaku (czerwonego), a stan ścieżki i układ kamieni pozostawiono już samej przyrodzie. Daje to oczywiście poczucie pewnej dzikości tych gór, z drugiej jednak strony bardzo utrudnia wędrówkę w niektórych miejscach.
Kolejne zdziwienie tatrzańskiego turysty pojawi się przy podejściu do pierwszych ubezpieczeń na szlaku – w Tatrach przyzwyczajeni jesteśmy do wygodnych solidnych łańcuchów. W Parku Narodowym Durmitor rolę łańcuchów pełnią stalowe linki w gumowej bądź plastikowej izolacji. Konia z rzędem temu, komu uda się po takiej pionowo zawieszonej lince wspiąć w czasie, gdy będzie ona oblodzona… No, ale ponoć (wiem od turystów) nie tylko w Durmitorze wprowadzono takie rozwiązanie.
Psy Durmitoru – sprawa bardzo ciekawa i sympatyczna. Po durmitorskich szlakach wędrują sobie psy, niektóre mają nawet obroże, ale nie mają jako takich swoich właścicieli. To pieski, które często dołączają się do turystów (licząc oczywiście na jakiś poczęstunek) i idą z nimi po szlaku, czasem na sam szczyt. Psy są bardzo przyjazne i łagodne i potrafią naprawdę umilić wędrówkę.
Krowy. Tak, krowy. Często spotykałem pasące się krowy. Widok u nas dość niespotykany w górach, zwłaszcza, iż nie mam na myśli hal, na których prowadzony jest wypas, ale autentyczne już wysokie partie gór i tereny dość trudno dostępne dla człowieka. A jak są krowy, są też i inne rzeczy – dlatego też uczulam na uważne patrzenie pod nogi.
Polak wcześniej czy później zawsze spyta o ceny w kraju, do którego się wybiera. Ich obawiać się tam raczej nie musimy, gdyż są zbliżone do cen w Polsce. Trzeba jednak mieć na uwadze pewne dziwne zjawiska w Polsce raczej niespotykane. Jak na przykład takie, iż w sklepie piwo może być czasem droższe od tego samego piwa w restauracji 10 metrów dalej. Dobrze jest więc najpierw zorientować się, gdzie nie wydamy fortuny na nasze zachcianki.
Na koniec jeszcze dwie sprawy. Informacja dla panów: uroda Czarnogórzanek to połączenie urody Słowianek i Greczynek. Zachęciłem?...
I rzecz ostatnia. Jadąc do Czarnogóry, miałem przyjemność przejechać wzdłuż przez Serbię. Przejechać i zobaczyć serbskie góry. I wiem, że – gdy kolejny raz wybiorę się w tamte strony – to właśnie one będą moim celem, bo są nad wyraz urokliwe.
Tekst i zdjęcia: Zbigniew Wojciechowicz
https://archiwum.police24.pl/police-informacje-regionalne/1275-durmitor-gory-inne-niz-inne.html#sigFreeIdb1f1b803ef
« poprzednia | następna » |
---|