Czym są dla mnie góry?
Czym są dla mnie góry? Oczyszczeniem, walką i – na swój sposób – religią. Wiem, może to wielkie słowa. Wierzę jednak w to, że to góry decydują o tym, czy wejdziemy na szczyt i czy z niego zejdziemy. Dlatego też zawsze, kiedy schodzę ze szlaku i jestem już w miejscu potencjalnie bezpiecznym, odwracam się w stronę, z której zszedłem i mówię: „Dziękuję”. Taki mój górski zwyczaj, Dziękuję górom za to, że pozwoliły mi wejść i – co ważniejsze – zejść.
Czasem ludzie zupełnie nieprzygotowani, w trampkach czy wręcz w klapkach, zdobywają Rysy, czasem zaś ludzie z doświadczeniem i z kompletnym sprzętem giną na Wołowcu. Bo to góry stawiają swoje warunki. Nikt inny.
Zdeptałem wiele górskich pasm, ale zawsze wracam w Tatry, które darzę największym sentymentem. To taka nasza polska miniatura Alp. Tatry mają w sobie coś magicznego. Coś, co sprawia, że zakochujemy się w nich od pierwszego wejrzenia.
Jest kilka szczytów, które ukochałem najbardziej. Kościelec – taki nasz polski Matterhorn. Ale bardzo przyjemny w zdobywaniu. Giewont – znienawidzony za sprawą tłumów, które go odwiedzają. Ale wystarczy pojawić się tam na przykład o 5. rano i cieszyć się ciszą, samotnością i pięknym wschodem słońca nad Tatrami.
Po tych wszystkich eskapadach pojawiło się marzenie, by wejść na Mont Blanc. Góra – marzenie. Góra groźna, choć niedoceniana. Tak czy inaczej – Mont Blanc nas wzywa…
Zbigniew WOJCIECHOWICZ
« poprzednia | następna » |
---|